Galeria przy ul. Mariackiej 46/47 w Gdańsku

czynna od poniedziałku do piątku w godzinach 11.00-17.00

Galeria ul. Mariacka

Z Marią Jędrzejczyk o miłości do Neptuna, radości życia i tworzenia rozmawia Ida Łotocka-Huelle

27.04.2015r.

I.Ł. Tytuł Twojej wystawy to…

M.J. Romans z Neptunem!


I.Ł. To będzie prawdziwy, zmysłowy romans, czy tylko intelektualny, artystyczny? Na co widz powinien się przygotować?

M.J. Przedstawię w czasie wernisażu sensację historyczno – epistologiczną z I poł. XVIII w. opowiadającą właśnie historię romansu – to clou wernisażowego spotkania. Treść pewnego listu znalezionego na strych w niemieckim domu dotycząca m.in. Neptuna w czasie, kiedy gdański Neptun miał już z górą 100 lat.

 I.Ł. Rozumiem, że list jest prawdziwy, a fabuła, którą wokół niego budujesz?

M.J. Historia mocno osadzona w realiach epoki.

I.Ł. Planujesz happening, performance? Czy to będą obie te formy?


M.J. Nie chcę zdradzać moich zamiarów, bo to ma być niespodzianka dla wszystkich widzów, dla ciebie również. Nie wszystko też można przewidzieć. Mogę powiedzieć tylko tyle, że zacznie się rozważaniami o Neptunie. Mieszkamy z nim w Gdańsku, przechodzimy koło niego, niektórzy codziennie, a tak naprawdę niewiele o nim wiemy. Akurat jestem w trakcie kursu przewodników po Gdańsku i jako neofitka złożonej i niezmiernie ciekawej wiedzy o naszym mieście fascynuję się takimi okruchami osobistych historii, drobnymi, ale smacznymi kąskami. A więc następnie przejdę do jednej z nich, sprzed 300 lat. A potem będzie deser.

I.Ł. Co będzie osią tej historii?


M.J. Nagość i doskonałość ciała w duchu prowokacji. Ciało gdańskiego boga wody, chmur i deszczu jest, w służbie doskonałości, anatomiczną kombinacją różnych pierwowzorów. skomponowane jako ideał. A to przecież musi działać na erotyczną wyobraźnię i dawniej też działało. Dzieło miało nie tylko wiele pierwowzorów, ale również wielu autorów. Zaprojektowane przez Abrahama van den Blocke oddane zostało zespołowej pracy rzemieślniczej. Poddane było oczywiście mieszczańskiej cenzurze, wszak to mieszczanie je zamawiali i ich miastu miało dodawać splendoru. Żeby jednak nie podsycać konfliktów między hardym mieszczaństwem, a królami polskimi posąg zwrócony został w kierunku czterech kamienic w których podczas pobytu w Gdańsku rezydowali wraz z dworem królowie. Chyli przed nimi głowę w ukłonie. To powinno było zadowolić wszystkich.

I.Ł. A cenzura?


M.J. Wspaniałe przyrodzenie boga ( wszystko jest z nim w porządku, w marcu je widziałam, bardzo ładnie jest zrobione) przysłonięte jest wijącym się, fallicznym ogonem mitologicznego morskiego konia. Też wszyscy powinni być zadowoleni. Stwory morskie dodają dynamiki, dramatyzmu. Bawi mnie to przysłanianie -  urocza perwersja.

I.Ł. A romans? Jeśli romans to musi być prawdopodobnie jeszcze kobieta…

M.J. Jest kobieta. A romans jest oniryczny. Ludzie zawsze uciekali od realności. Teraz też wielu z nas żyje w odrealnionym świecie.

I.Ł. Czyli Neptun jako przewodnik po alternatywnym świecie? Przejdźmy do Twoich obrazów.


M.J. Na jednym z obrazów  Neptun płucze złoto ze złotych monet (na punkcie których gdańszczanie mieli obsesję), żeby Prozerpina mogła wypić Goldwassera.

I.Ł. W Twoim malarstwie widać mocne tendencje kolorystyczne. Czy bliscy Ci są kapiści np. Wacław Taranczewski? Nie szukasz przestrzeni, tylko relacji kolorystycznych w syntezie światła i koloru.

M.J. Raczej niezbyt. Wolę emocjonalność Van Gogha, czuję go jako człowieka. Ale jak kogoś lubię, nie znaczy, że go chcę naśladować. Wolę nawet chropawą drogę, ale własną, niż jakąś wygodną, już opracowaną. Uwielbiam eksperymentować. W swoim malarstwie szukam żartu. To typ twórczości narracyjnej, opowieść o dobrych, ciepłych relacjach między ludźmi, jak w obrazie „A kiss”, o życiu na luzie, z przymrożeniem oka. Zawsze interesowali mnie ludzie, scenki rodzajowe, jak te z obrazu „Jarmark dominikański.” Sporo jeździłam po świecie i widziałam jak ludzie w innych kulturach potrafią każdą chwilę zamienić w żart, we flirt, jak radośnie spędzają czas.

I.Ł. A więc raczej temperament humorysty i sceny ludyczne, jak u Petera Bruegla?


M.J. Bardzo go lubię i podpatruję jak charakteryzował typy ludzkie. Jak się zajmują sobą, dziwią światu. Sięgam do Bruegla jako do dokumentu epoki. W jednym z obrazów prezentowanych na wystawie pokazuję reakcje ludzi na malarstwo przedstawiające i abstrakcyjne  Szukam wyrazu tych reakcji w formie. Muszę znaleźć tak syntetyczną formę, żeby nie rozbiła narracji. W Meksyku miałam wystawę pt. „Żarty meksykańskie”. Kiedyś też robiłam rysunki satyryczne dla „Szpilek”. Gdy byłam w Stanach, moje prace zostały wysłane na konkurs dowcipu rysunkowego do Jokohamy.

I.Ł. Na naszej wystawie kontrapunktem dla tych gęstych od treści obrazów są pejzaże morskie, bardzo kolorowe. Aż dziwne, że tak wygląda nasze morze.


M.J. Bywa takie, a ja mam możliwość obserwować je z tarasu swojego mieszkania. To są chwile o wschodzie i zachodzie słońca. Mam czas, żeby na nie poczekać i przyglądać się im nawet przy zmiennej pogodzie.

I.Ł. Dziękuję za rozmowę.

 

 






 

 

DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd