Galeria przy ul. Mariackiej 46/47 w Gdańsku

czynna od poniedziałku do piątku w godzinach 11.00-17.00

Galeria ul. Mariacka

Z Bożeną Dudą o prawdzie w sztuce rozmawia Ida Łotocka-Huelle

22 września 2017 r.


I.Ł. Obecna wystawa podsumowuje 45 lat pani pracy twórczej, czy zatytułowała pani w jakiś sposób przewodnią myśl wystawy?

B.D. Na wystawę wybrałam obrazy reprezentatywne dla tych 45 lat i dla mnie ważne. Prawda jest ich myślą przewodnią. Warto walczyć o prawdę i prawda się opłaca, chociaż zawsze jest pierwszą ofiarą wojny.

I.Ł. Mocne słowa w aspekcie tak subtelnego, wysublimowanego malarstwa.

B.D. Tak bywa.

I.Ł. Zatem postać, która pojawia się w pani obrazach to postać poszukująca. Porusza się w wyjątkowych, pustych przestrzeniach. Czy jest to poszukujące prawdy alter ego autorki?

B.D. Można tak powiedzieć. Warto żyć tylko dla prawdy, a sztuka to życie.

I.Ł. Pani malarstwo znam od wielu lat. Moja przyjaciółka kolekcjonowała pani obrazy i zawsze mnie one fascynowały. Ich świat wydaje się hermetyczny, w związku z tym sugeruje poszukiwanie prawdy wewnętrznej. Biorąc pod uwagę niezwykłą konsekwencję w kontynuowaniu tego stylu, czy to jest jakaś pani trwała kondycja?

B.D. Zaczęło się już na studiach i miałam ciężkie życie z tego powodu. W tamtych czasach, w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych, a obecnej Akademii nie tolerowano zbyt dobrze własnych poszukiwań. Obowiązywały jakieś mutacje postimpresjonizmu, modernistycznej awangardy i źle było widziane, gdy ktoś odważył się na coś innego. Nie wszyscy akceptowali moją postawę.

I.Ł. Aż dziw bierze, że poszukiwanie formy w wyższej uczelni plastycznej było niemile widziane. Inaczej rozumiano myślenie o formie?

B.D. Po prostu nie dałam się socjalizować, zresztą nikomu nie dałam się socjalizować. Dzieci podlegają takiemu procesowi bardzo wcześnie i mniej więcej już od 5 roku życia wszyscy się nad nimi pastwią. Ja miałam to szczęście, że miałam chorowite dzieciństwo i uniknęłam tego procesu. Byłam sporadycznym gościem w szkole, miałam indywidualny tok nauczania. Żadni nauczyciele mnie nie dopadli. Mogłam się we własnym tempie rozwijać, tak jak to jest praktykowane w szkołach waldorfskich zakładających indywidualny, harmonijny rozwój. Po latach zresztą odbyłam podróż artystyczną, aby poznać te idee i praktyki myślenia, odczuwania, życia duchowego wspartego na indywidualnym doświadczeniu. Zapoznałam się więc z tym kierunkiem filozofii – antropozofią i praktykami poszerzania świadomości. To niełatwa droga, ale nie żałuję.

I.Ł. Czyli stworzyła pani w swoich obrazach świat zgodnie z ezoterycznymi ideami harmonii z naturą, życia w prawdzie.

B.D. Dodała bym jeszcze idealizację piękna. Moje źródło estetyczne to Rafael.

I.Ł. Z jednej strony poszukiwanie formy w harmonii ze światem wewnętrznym a z drugiej strony jednak pani obrazy oparte są na kontrastach światła i mroku, bardzo silnych, niemal barokowych.

B.D. Bo takie jest życie. Żyjemy w świecie dualistycznym. Wybory są trudne, a jak powiedział Goethe: wspinamy się na barki naszych poprzedników, żeby widzieć więcej. Na nasze też ktoś się wespnie. Czerpiemy z dorobku innych i postulowanie współcześnie„końca sztuki” jest absurdem.

I.Ł. Z jednej strony kontinuum, a z drugiej zawierzenie sobie?

B.D. Każdy człowiek ma inną wibrację i jest zdolny do stwarzania własnego świata, a tego typu poszukiwania nie mają nic wspólnego z jakimkolwiek kierunkiem, czy -izmem. Najważniejsze zadanie to znaleźć kontakt z własną istotą. To absolutny priorytet. Bez tego nie ma udanego życia, udanej twórczości.

I.Ł. Zgoda ze sobą, w kontekście pani twórczości, mocno kontrastowej w środkach wyrazu polega zatem na trudnych wyborach, a wysublimowany, estetyczny świat, w którym porusza się pani jest jedynie pozornie bezpieczny i przytulny.

B.D. Człowiek się rodzi i wybiera: czy stoi po stronie światła, czy ciemności?

I.Ł. Czyli alter ego poszukującej duszy – samotna jasna postać na ciemnych tłach znajdująca podobne sobie formy, to mówiąc współcześniej awatar którego wysyła pani do wirtualnego świata jakiś pierwotnych tajemnic.

B.D. Transformuję, przetwarzam relacje ze świata na relacje na obrazach. Oddaję ich wyraz w przenikaniu się form.

I.Ł. Nazywa pani swoje obrazy?

B.D. Tak, nadaję obrazom tytuły. „Wieczór”, to praca, która powstała na plenerze w Osiekach – forum wybitnych osobowości kultury, a tam wspaniałe wieczory w dworku, który umieściłam na obrazie. Inny obraz to „Mały Książę” z gwiazdą, „Młodzi dwudziestoletni” – wyobrażenie do wiersza Poświatowskiej. Poza tym również „Damy z jednorożcem”, „Piękna z Chojnic” – to nastrój miasta, w którym w tej chwili mieszkam, niezwykle magicznego, inspirującego. Miasto kiedyś małe, w 14 w. przebudowane na twierdzę, bo docenili jego potencjał Krzyżacy.

I.Ł. Na wystawie mamy również bardziej realistyczne przedstawienia: pejzaże w stylu holenderskim. Inspiruje się pani również sztuką północy?

B.D. Jak najbardziej. Przede wszystkim Grünewald, pogranicze gotyku i renesansu. Chcę pojechać do Francji i zobaczyć w oryginale jego „Ukrzyżowanie”. Oprócz tego Edward Manet i jego wspaniała czerń, której się dzięki niemu nie boję i używam prosto z tuby i która mnie niesamowicie inspiruje. Poza tym Vermeer, Goya i ryciny japońskie.

I.Ł. A inne inspiracje: teatralne, np. komedia dell arte, sny?

B.D. Teatralne tak, no i marionetki. Oniryka niezbyt mnie interesuje, raczej ezoteryka. Czuje farbę na obrazach inaczej, odbieram energię, która z niej emanuje. Obraz, który zatytułowałam „Człowiek nocy” emanuje białym światłem i nie chodzi tutaj o barwę farby. Prawda jest tą najwyższą wibracją, jaką mamy na ziemi. Ludzie, w większości nie chcą przebywać w skrajnych wibracjach, to ich drażni.

I.Ł. Poza tym prawda jest wymagająca. Nie dość, że trzeba się z nią zmierzyć, to jeszcze wyklucza konformizm, wymusza trudne wybory.

B.D. A ludzie dążą do przyjemności. Nieustanne przypominanie własnej natury, prawdy o niej wymaga wysiłku. Fascynuje mnie filozofia Rudolfa Steinera, Gurdzijewa, Heleny Bławatskiej. Muzyka Góreckiego. Uwielbiam podróżować nie tylko śladami wielkich artystów, ale również śladami filozofów i mistyków. Teraz wybieram się do Armenii. Myślę, że zastanę tam energię, której poszukuję.

I.Ł. Bardzo dziękuję za rozmowę.

DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd