wystawy członków okręgu

Wystawa Marii Żwirełło "Spojrzenia"

Hanna Godowska, córka artystki serdecznie zaprasza na wystawę obrazów Marii Żwirełło (1926-2017), absolwentki PWSSP w Gdańsku (dyplom w 1957 r.) i wieloletniego członka ZPAP w Gdańsku (do stanu wojennego).

Wystawa "Spojrzenia" będzie miała miejsce w Oliwskim Ratuszu Kultury (Galeria Sztuki Nowy Warzywniak) od 19 czerwca do 13 lipca.

Wernisaż odbędzie się 18 czerwca o 18:00.


Informacja o wystawie znajduje się na stronie https://galeriawarzywniak.pl/index.php?s=wydarzenie&idw=704.

Maria Żwirełło (1926-2017)

Maria Żwirełło, z domu Długosz, wcześnie wykazywała uzdolnienia plastyczne, jednak normalną edukację brutalnie przerwała wojna. W czasie wojny uczyła się w systemie szkolnictwa konspiracyjnego - tajne komplety prowadzone były między innymi w jej domu rodzinnym. Latem 1943 r. została wywieziona na przymusowe roboty do południowych Niemiec. Po wyzwoleniu, wraz z innymi Polakami, znalazła się we Fryburgu (Szwajcaria), gdzie ze względu na zauważone zdolności skierowano ją do tamtejszej szkoły sztuk plastycznych.

Po powrocie do Polski w 1947 r. podjęła studia w Wyższej Szkole Sztuk Pięknych we Wrocławiu w pracowni prof. Leona Dołżyckiego. Po ukończeniu I roku przeniosła się do Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Pięknych w Sopocie, gdzie podjęła studia na Wydziale Tkaniny Dekoracyjnej w pracowni pani prof. Józefy Wnukowej oraz na Wydziale Malarstwa pod kierunkiem prof. Juliusza Studnickiego. Po przerwie spowodowanej założeniem rodziny i urodzeniem córki, dokończyła studia malarskie w pracowni prof. Stanisława Borysowskiego. Dyplom z malarstwa uzyskała w 1957 r.

Po zakończeniu studiów zajmowała się malarstwem sztalugowym i malowaniem tkanin dekoracyjnych, ponadto od 1968 r. wykonywała również biżuterię artystyczną, głównie srebro i bursztyn. W latach sześćdziesiątych wykonała kilka malowideł ściennych (m.in. w kinach, pasażach handlowych).

Przez wiele lat była związana z Cepelią w Gdyni, gdzie w latach 1959-1962 sprawowała nadzór artystyczny. W latach 1963-1965 była kierownikiem pracowni plastycznej w Wojewódzkim Zarządzie Kin w Gdańsku.

Od 20 maja 1957 była członkiem Sekcji Malarskiej Okręgu Gdańskiego ZPAP – aż do likwidacji ZPAP w 1981 r. na podstawie ustaw stanu wojennego.

Ponownie wstąpiła do ZPAP w 2013 r. (Okręg Warszawski).

Uczestniczyła w dwóch plenerach malarskich: w 1958 r. oraz w 1962 r.

Zawsze pełna energii i nowych pomysłów, nie pozostawała obojętna na problemy i zmartwienia przyjaciół i znajomych, spiesząc zawsze z pomocą. Do ostatnich dni żywo interesowała się sprawami publicznymi, polityką, zachodzącymi w ojczyźnie zmianami.

Tworzyła też do samego końca, ostatnia za jej życia wystawa indywidualna miała miejsce w sierpniu 2016 r. w siedzibie ZPAP przy ul. Mazowieckiej w Warszawie.

 Ważniejsze wystawy: 

  • 1962 Międzynarodowa Wystawa Malarstwa Kobiet, Budapeszt, wyróżnienie za pracę „Dzień dobry” (monotypia)
  • 1965 wystawa prac olejnych 5 malarzy, Salon Gdański BWA w Sopocie
  • 1969 wystawa wspólna z Krystyną Danielewicz-Kowalczyk, siedziba ZPAP w Gdańsku,
  • 1969 wystawa indywidualna, klub SPATiF w Sopocie
  • 1992 wystawa indywidualna malarstwa i biżuterii, galeria „Unique” w Hameln, Niemcy
  • 2016 wystawa indywidualna Pięćdziesiąt lat - ciągłość i zmiana, Dom Artysty Plastyka w Warszawie
  • 2018 wystawa indywidualna Ludzie – kwiaty – pejzaże, Galeria „Pod Okiem” w Warszawie
  • 2020 wystawa indywidualna Spojrzenia, Oliwski Ratusz Kultury w Gdańsku-Oliwie

Ponadto w dziedzinie biżuterii artystycznej w 1988 r. otrzymała III nagrodę (Sopot).

 Gołąb jako symbol początku w malarstwie Marii Żwirełło

 Powitanie dnia jest jednym z nielicznych obrazów Marii Żwirełło, gdzie kreska staje się najważniejszą formą wyrazu. Splątana, tworząca kontur nieoczywistej figury gołębia, odcinająca się stanowczo od błękitów tła. Inne obrazy artystki opowiadają o emocjach, wyciszeniu, wolności, samotności, jej martwe natury są malowane barwnymi plamami bez wyraźnych konturów, jej pejzaże są tworzone rozedrganymi liniami, nie ma w dorobku artystki drugiego obrazu, który byłby tak stanowczy w formie i tak ulotny w odbiorze. Powitanie dnia jest tytułem, który wskazuje pewien kierunek myślowy malarki. Wolę jednak poszukać własnych skojarzeń, przeanalizować barwy, poszukać w historii podobnych przedstawień, znaleźć nić łączącą obraz z obrazami innych artystów. Poszukuję zatem wątku, który splecie mi się z innym pozostawiając wyraźny węzeł w postaci punktu wyjściowego do rozważań.

Gołąb w Powitaniu dnia mieści się w czarnym, kilkakrotnie nakładanym konturze tworzącym jego kształt i przecinającym go w sposób, którego trudno poszukiwać w naturze. To spojrzenie osobiste, malarskie, wyodrębnienie skrzydeł, ogona, głowy, w formie jednocześnie łączącej całość. Dzieje się tak przez białą farbę, gęsto nałożoną, często tworzącą grubą fakturę z widocznymi pociągnięciami pędzla. Miejscami bardzo delikatnie przebija błękit tła, ale nie był to prawdopodobnie zamierzony zabieg, bo malarka nie operowała w tym obrazie światłocieniem, nie chciała ukazać głębi, czy wypukłości ciała gołębia. Płaska forma, mocno wyodrębniona z wielowarstwowo nakładanych wielu odcieni błękitów tła niemal wystaje przed płótno. Biel ze swoją jednolitością, nieprzezroczysta, gęsta, zimna i dominująca nad przestrzenią nieba. Samo tło było malowane kilkoma odcieniami barwy niebieskiej, ale dominuje w nim błękit czystego nieba nakładany jako warstwa wieńcząca. W kilku miejscach obrazu mamy podobną fakturę na gołębiu i na tle, mimo to biel jest tu nadrzędna, co dyscyplinuje mnie do zajęcia się pojęciem symboliki. Odczuwam chęć sięgania do innych gołębi w historii sztuki i poszukiwań tego, co mogła znać Maria Żwirełło.

Przede wszystkim do głowy przychodzi mi „wolność”. Na to hasło wielu z nas zapewne zwizualizuje sobie gołębia, czasem z gałązką oliwną, na pewno białego, zdarzy się, że na niebieskim tle. Jako symbol pokoju został spopularyzowany w XX wieku, a Pablo Picasso podczas Kongresu Pokoju w 1948 roku namalował słynnego gołębia, który obiegł popkulturę i ze swoją prostotą nadal jest elementem inspirującym artystów. W historii sztuki gołąb ma swoje miejsce, nie tylko jako symbol wolności, czy pokoju.

Według Biblii Tysiąclecia, po potopie Noe wypuścił gołębicę, która wróciła niosąc w dziobie świeżą gałązką oliwną. Przyjęto to jako symbol pokoju, a w dziejach ludzkości oznaczało pojednanie się z Bogiem. W sztuce chrześcijańskiej biały gołąb jest symbolem Ducha Świętego, ale mamy w historii przedstawienia męczenników z gołębiem trzymającym w dziobie laur lub koronę. Gołąb bywał także przedstawieniem Umiarkowania, czyli jednej z cnót kardynalnych. W literaturze zachowały się przekazy o duszy człowieka ulatującej niczym gołąb, a artyści przedstawiali temat w malarstwie, mozaikach, czy rzeźbach.

W mitologii greckiej gołąb był atrybutem bogini Afrodyty. Sanktuarium bogini na Pafos było znane z pięknych gołębi i mawiano o nich ptaki pafijskie. Kojarzono je z płodnością, co prawdopodobnie ma swoje źródła w dawniejszych wierzeniach wschodnich i jest związane z boginiami: fenicką Isztar, czy frygijską Kybele. Biały gołąb z gałązką oliwną w dziobie był w antycznej Grecji także znakiem igrzysk olimpijskich.

Jednak obie wskazówki, zarówno biblijna, jak mitologiczna mają ścisły związek z religią. Tak był postrzegany gołąb przez całe wieki twórczości artystycznej. Dopiero Pablo Picasso stworzył symbol świecki tak wymowny, że jego znaczenie przerosło symbolikę religijną, a dawne i współczesne twórcom wierzenia przestały być nadrzędne. Weźmy Marca Chagalla, który malował gołębia w scenach z pogranicza baśni i religii. Traktował go jako posłańca lub symbol duszy zmarłego. W judaizmie gołębica była posłanką nieba i symbolizowała zbawienie, co oczywiście miało swoje korzenie w biblijnej historii Noego. George Braque natomiast, który motyw lecącego gołębia ukazywał różnymi środkami formalnymi: rysunkiem, malarstwem, rzeźbą, kolażem, w pewnym okresie twórczości stosował fascynujący go motyw ptaka w locie także jako hołd dla innych artystów, między innymi, dla Vincenta van Gogha.
Maria Żwirełło określiła gołębia jako powitanie dnia. Zwiastun, początek, wiadomość. Nie wiemy, jaka to wiadomość, bo artystka nie przekazała dodatkowych informacji. To sprawia, że możemy go interpretować dowolnie, pomijając tytuł nadany przez malarkę. Ale wiadomością na początku dnia nie może być nic innego, jak: pokój, wolność, sztuka.

Spośród wielu obrazów malarki wybrałam Powitanie dnia nie dlatego, że urzekło mnie swoimi walorami artystycznymi, chociaż ich nie brakuje. Zastanawiałam się nad bliską mi Samotnością, nad różnymi wersjami koni, przenikających się, biegnących, także nieoczywistych w swoim ruchu. Brałam pod uwagę martwe natury, bo któż nie lubi martwych natur? Nigdy jednak do tej pory nie pochyliłam się nad gołębiem, chociaż symbolicznie, podczas pisania eseju, okazał się znakomitym materiałem. Sacrum i profanum. Religia i wynikająca z jej teorii perspektywa pokoju, chociaż w mojej małej społeczności. Dlatego wybrałam gołębia. Jako zwiastuna dobrej nowiny, jako zobowiązanie do budowania kawałka ziemi w pokoju, odrzuceniu wszelkich form przemocy, z których najgorszą jest wojna. Zatem gołąb jako symbol kultury pokoju, nie kultury wojny.

Anna Cirocka

 

Recenzja twórczości Marii Żwireło

     Maria Żwirełło studia artystyczne odbywała w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Sopocie, we wczesnym, bodaj czy nie najlepszym okresie tej uczelni. Była uczennicą znakomitych pedagogów i wybitnych artystów: tkactwa artystycznego u prof. Janiny Wnukowej, malarstwa u prof. Juliusza  Studnickiego, dyplom robiła u prof. Stanisława Borysowskiego. „Szkoła sopocka” była rozpoznawalna, miała swój styl. I choć na przestrzeni ponad półwiecza malarstwo Marii Żwirełło ulegało naturalnym zmianom, pozostały w nim czytelne pewne cechy, dodać należy od razu – najlepsze, z tej szkoły wyniesione.

    Jedną z nich, kto wie czy nie najważniejszą, a na pewno podstawową, jest znakomity warsztat malarski. Warsztat oparty na wiedzy, doświadczeniu, praktyce, warsztat dyskretny, daleki od powierzchownych „smaczków’, rzetelny i używany z pełną świadomością celów, którym ma służyć. Ta wiedza, o ile jest od początku wpajana studentom, chroni ich przed bylejakością, niedbałością, przed uleganiem każdej przelotnej modzie, każdej nowince.

    Obrazy Marii Żwirełło, czy to będzie portret młodego chłopca na tle dalekiego pejzażu, czy pełen wewnętrznego napięcia targany wichrem nadmorski pejzaż, czy roztańczone końskie sylwetki, cechuje zawsze bardzo przemyślana kompozycja. Równie przemyślane i świadome jest w nich użycie koloru. Artystka nie ma jakiejś stałej ulubionej gamy barwnej, ale kolor jest u niej zawsze czysty, lekki, jakby rozświetlony wewnętrznym światłem. Służy zarówno budowie obrazu, jak wyrażaniu zawartych w nim emocji, jest dopowiedzeniem jego wewnętrznych, niekoniecznie czysto narracyjnych treści.

    A gama podejmowanych tematów jest szeroka. Portrety, będące bardziej studium osobowości niż prostym tylko oddaniem podobieństwa. Martwe natury urzekające prostotą
i delikatnością.  Pejzaże będące syntezą malowanego fragmentu świata, zobaczone
w lapidarnych ujęciach, sprowadzone do najbardziej wyrazistych, charakterystycznych elementów, bez drobiazgowej gadatliwości przypadkowych szczegółów, uogólnione
a zarazem bardzo osobiste. Przedstawienia metaforyczne, operujące znakiem uproszczonym, uogólnionym, ale pozostającym czytelnym na tyle, by odsyłał oglądającego do własnych interpretacji i odczytań. Kompozycje abstrakcyjne, a częściej zawieszone na granicy abstrakcji, będące nośnikami emocjonalnego bądź intelektualnego przesłania.

    Dla Marii Żwirełło malarstwo jest płaszczyzną osobistej, własnej opowieści o otaczającym ją świecie, o jego rozumieniu i odczytywaniu, o emocjach. Opowieści stonowanej, podejmującej wiele wątków, swobodnie się rozwijającej, spontanicznej, a jednocześnie poddanej dyscyplinie surowej, mimo że ukrytej pod urokliwością zewnętrznej warstwy wizualnej. To malarstwo mówiące spokojnym, jakby przyciszonym głosem, niespieszne, stroniące od łatwych i powierzchownych efektów.

     I – co najważniejsze – jest to malarstwo PIĘKNE. Choć to termin obecnie niemodny, nie waham się nim posłużyć, ponieważ od pierwszej chwili nasuwa mi się on nieodparcie podczas oglądania twórczości tej artystki. To sztuka dojrzała, wysmakowana, unikająca skrajności i nadmiernej ekspresji. Elegancka. I mam nadzieję, że wybaczy mi Autorka te nieco staromodne określenia – pasują do jej malarstwa nie dlatego, żeby było ono staroświeckie, ale dlatego że, nie ulegając modom, konsekwentnie przez dziesięciolecia buduje własny image, własny, bardzo osobisty i prywatny świat. Dobrze jest zostać zaproszonym choćby na chwilę do tego świata by nasycić oczy i duszę jego wewnętrzną harmonią, jego ładem i jego pięknem, unosząc jego odbicie w pamięci i w sercu.

  Magdalena Hniedziewicz

krytyk i historyk sztuki

DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd